Arcytrudne regaty o dramatycznym przebiegu. O Mistrzostwie zadecydowały 3 wyścigi rozegrane przy słabym i bardzo zmiennym wietrze…

Zdjęcie KPMG Sailing Team, Regaty o Mistrzostwa Polski w klasie 505, Krynica Morska 2016

Arcytrudne regaty o dramatycznym przebiegu. O Mistrzostwie Polski i podium Pucharu Polski zadecydowały 3 wyścigi rozegrane przy słabym i bardzo zmiennym wietrze

Mistrzostwa Polski w klasie 505, Krynica Morska 09-11.09.2016

Dzień 1

No i zaczęło się! 20 załóg na starcie, a wśród nich sporo znanych i cenionych żeglarzy, w tym nawet nasza olimpijska reprezentantka – Agnieszka Skrzypulec, Prezydent miasta na otwarciu, kilka ciepłych słów od organizatora, przedstawienie doświadczonej Komisji Sędziowskiej, wszystko nagrywane z powietrza z pokładu drona, topowy sprzęt gotowy do rywalizacji w najważniejszych regatach w sezonie i 11 wyścigów przed nami. Pretendentów do wygrania X jubileuszowych Mistrzostw Polski co najmniej ośmiu i trudno było wskazać zdecydowanego faworyta zawodów. Wszystko to zapowiadało wyrównaną walkę i sporą dawkę emocji na wodzie.

Czy coś jeszcze należałoby dodać? Wszyscy chyba obawiali się pogody. Choć zaciekawieni przechodnie winszowali, że znakomite warunki, to jednak nawet początkujący optymiściarz wyśmiałby takie stwierdzenie. Tak, pogoda znakomita… do plażowania. Prognoza słabnącego wiatru mogła niepokoić…

Na początek, tuż po otwarciu Komisja Sędziowska zarządziła odroczenie i oczekiwanie na ustabilizowanie się warunków wiatrowych. Z bez mała godzinnym opóźnieniem nadszedł oczekiwany moment i zeszliśmy wreszcie na wodę. Niebo praktycznie bezchmurne, prażące słońce mocno dawało się we znaki, kto nie wziął kremu i nie posmarował się 50tką wieczorem robił sobie kompresy z aloesu… Wiatr zgodnie z prognozą – początkowo 5 węzłów, słabnący do 3 z kierunku południowo-wschodniego. Po pierwszym oglądzie trasy trudno było wskazać jednoznacznie korzystną stronę. Jedno było pewne: rozstawione sieci powierzchniowe stanowiły dodatkowe przeszkody na trasie, które należało uwzględnić w planowaniu żeglugi. Rusza procedura startowa do pierwszego wyścigu, pełne skupienie, walka o jak najlepsze miejsce i start z pierwszej linii. Sytuacja wydaje się pod kontrolą kiedy nagle moment dekoncentracji i wyostrzeni do wiatru przez Marcina Panka, zamiast szybko ruszyć, walczymy, aby się w ogóle rozpędzić. W efekcie po starcie stoimy w miejscu i podziwiamy odjeżdżającą nam flotę. Jedynym ratunkiem jest w tym momencie zwrot i jazda do prawej strony trasy. Do górnego znaku odrabiamy sporo miejsc, płyniemy za pierwszą piątką. Na kursie pełnym trzymamy się jak większość załóg środka trasy. Załoga POL9119 wycina baksztagiem mocną bronę w lewo. Początkowo ten ryzykowny krok wydaje się nieopłacalny, ale na dolnym znaku to jednak my jesteśmy jedno miejsce do tyłu. Komisja sprawnie wyczuwa zmianę kierunku wiatru i na dolnej boi informuje o przestawieniu kolejnego znaku do lewej strony. Druga halsówka niewiele zmienia w naszym położeniu, na pełnym próbujemy nie popełnić błędu środka trasy, trzymamy się lewej ale nie udaje nam się już dogonić załogi Jura/Chroł i ostatecznie wyścig kończymy na 6 miejscu. Chwila na regenerację nie trwa długo, komisja zapowiada procedurę do drugiego startu. Plan jest prosty: teraz trzeba wystartować lepiej! Na 1,5 min. do startu osiągamy linię. Standardowe przyhamowanie grotem. Stoimy pod wiatr będąc bardzo blisko pinu. Wszystko wydaje się pod kontrolą, pod nami start zaplanowała załoga POL9170, przy samym pinie startują załogi Pawluk/Józefowski i Skrzypulec/Kominek, nad nami załoga Plichta/Juckiewicz. Towarzystwo na starcie wszakże doborowe! Początek dla nas znakomity, start na pełnym gazie, dobre strymowanie żagli daje niesamowitego speeda. Słyszymy wprawdzie nadawany z komisji pojedynczy sygnał falstartu, wydaje się jednak mało prawdopodobne że dotyczy on nas. Kilka załóg wraca na start, na okrążenie pinu decyduje się m.in. Agnieszka, co nas zdecydowanie uspokaja. Pierwszy na zwrot decyduje się Karol będąc w beznadziejnej nawietrznej Kuby Pawluka. Następnie na zwrot decyduje się Kuba zaczynając swój taniec na zmianach. Kuba, trzeba przyznać ma świetne wyczucie zmian wiatru i żegluje bardzo efektywnie. My wstrzeliwaliśmy się w te zmiany z opóźnieniem, do tego płynięcie do lewej w drugim wyścigu wyraźnie nie wydało. Efekt – miejsce 12 pomimo bardzo dobrej szybkości jachtu. Po przekroczeniu mety dowiadujemy się dość nieoczekiwanie, że to my mieliśmy falstart (OCS), co jednak nas specjalnie nie smuci, wszakże 12 miejsce i tak byłoby naszą obrzutką, bo nie zamierzamy go ponawiać… Do tego wiatr zaczyna wyraźnie słabnąć. Sędzia bardzo szybko reaguje na sytuację i zarządza powrót do portu. Wracamy całą flotą, wszyscy w dobrych nastrojach. W porcie czeka na nas miła niespodzianka: ciepły posiłek, spaghetti, pączki i napoje orzeźwiające.  Co za organizacja regat! Takie rzeczy tylko w… PSK 505 ;)

Wieczorem spotkaliśmy się na Walnym Zgromadzeniu Stowarzyszenia Klasy 505. Brawo dla Pana Prezesa, który bardzo sprawnie poprowadził zebranie. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że po jego zapowiedziach przez mikrofon schabowego z frytkami i ogórkowej nie zgarnie go do pracy restauracja pokroju tej pod złotymi łukami ;)

Dzień 2

Poranek przywitał nas mleczną bielą – niebem zasnutym po horyzont mgłą. Na dworze rześko, rzekomo 19°C. Kapitalna zmiana pogody względem poprzedniego dnia. Ale co tam aura. Taki warun jeszcze niestraszny. Nie przyjechaliśmy przecież tu na plażowanie ale na szacowną imprezę – Mistrzostwa Polski, po to, żeby się ścigać i dowieść innym swój heroizm.

Chyba wszyscy przyszli do portu z animuszem, bojowym nastawieniem, ambitnym celem aby poprawić zajmowane miejsce, lepiej wykonać pracę przy żeglarskim rzemiośle, wycisnąć ze swoich 505tek to, co najlepsze. Kto nie miał nowych koncepcji czy choćby maleńkich, najmniejszych przemyśleń jak popłynąć lepiej, szybciej, ostrzej…

Co z tego skoro scenariusz sobotnich wyścigów napisała pogoda. Że wiało tak, że łódki w porcie przestawiało, że fały dudniły o maszty, że drony nie wyleciały w powietrze z powodu sztormowych prognoz, że komisji zrywało boje kursowe, że.… Nie, nie, nie! Marzenia o pięknych, dzielnych i walecznych 505tkarzach zmagających się ze sztormową pogodą musieliśmy odłożyć do szuflady. Było prawie tak, a jednak, o zgrozo, jak bardzo inaczej!

FLAUTA, DRAMAT, PADAKA WIATROWA, NIEMOC POGODOWA, FRUSTRACJA BRZEGOWA, hm….

Nie można pominąć, że Komisja Sędziowska wciąż ujmuje profesjonalnym podejściem do swojej pracy. Bo bardzo chciała umożliwić ściganie, nie można złego słowa powiedzieć. Co pół godziny/ godzinę wypływała pontonem na rekonesans akwenu. Wysondować czy się uda. Wprawdzie na brzegu flagi na maszcie sygnałowym, co jakiś czas podrywały się do łopotu dając tu i tam jakąś nadzieję, ale żyły one tylko chwilą nietrwałą. Trzeba też szczerze przyznać, że z każdą godziną nadzieje na starty malały jako, że prognozy pogodowe zapowiadały słabnięcie i tak niedomagającego wiatru.

Jednak 5-tkarze to tacy ludzie, którzy zawsze znajdą zajęcie dla siebie. A więc ponieważ pogoda sprzyjała integracji – była integracja, sprzyjała wymianie myśli o życiu – były konwersacje i wolne tematy, sprzyjała podglądaniu nowinek i rozwiązań technicznych w innych łódkach – były komisyjne obchody i obgadańce.

Dzień 3

O ile weszliśmy w regaty z dużym optymizmem, którego nie zachwiał nawet piątkowy falstart, to mając na koncie tylko 2 wyścigi i 15. pozycję, niedziela stała się już dniem mocno stresującym. Już nawet nie dlatego, że uleci nam nasza medalowa nadzieja. Ale też, że uwzględniając zasady Pucharu Polski, które bardzo mocno preferują Mistrzostwa Polski (większa liczba załóg, większy przelicznik punktowy, oraz brak możliwości odrzucenia wyniku), rosło ryzyko, że z 3 miejsca w tym całosezonowym cyklu, w skutek tych dwóch piątkowych wyścigów, możemy spaść nawet na miejsce siódme, bez szans odrobienia tej straty w Zegrzu. Myśl o tak brutalnym zwieńczeniu ciężkiej pracy i niezłych, stabilnych wyników w tym roku była bardzo przykra.

Żeby zawalczyć o czołówkę potrzebowaliśmy przynajmniej dwóch wyścigów, aby przy osiągnięciu wymaganych czterech, ten najsłabszy odrzucić. Sprawdzana co kilka minut prognoza pogody wskazywała na najsłabsze warunki, spośród ostatnich 3 dni… Czas mijał na oczekiwaniu i wpatrywaniu się w zwisające nieruchomo flagi oraz w wiszące na masztach żagle naszych otaklowanych 505tek. W grupie kilku zawodników cierpliwie odpowiadaliśmy zaciekawionym przechodniom na szereg pytań dotyczących żeglowania i regat. Zgodnie z Instrukcją Żeglugi, sygnał startu do ostatniego wyścigu nie mógł rozbrzmieć później, niż o godz. 14, a więc z każdą minutą, szansa na to, że zejdziemy na wodę nikła. Gdy wybiła 12.20, było już w zasadzie pewne, że 2 wyścigi się nie odbędą, ponieważ po zdjęciu flagi odroczenia, Komisja musiała odczekać 40 minut, aby puścić wyścig, a ten powinien trwać ok. 1 godziny. Jednak dalej tliła się iskierka nadziei, żeby zejść choćby na jeden i choć trochę odrobić, zachować szanse na dobry wynik w Pucharze Polski. I oto przed godz. 13 coś zaczęło powiewać… Sędzia popłynął motorówką na akwen dokonać ostatniego pomiaru wiatru przed zakończeniem regat i… Wrócił z zarządzeniem, że schodzimy na wodę! Wszystkie załogi błyskawicznie się przebrały, zwodowały swoje 505tki i pomknęły na start.

Procedurę rozpoczęto o godz. 13.45. Na starcie ostra walka o pozycję. Każdy chce wykorzystać swoją szansę. Mający 2 punktową stratę do złota Kuba Pawluk mocno naciska prowadzących braci Milewskich… I wypycha pół floty na falstart generalny! A więc powtórka procedury. Rusza, niemal na ostatnią chwilę, o godz. 13.53, czyli… Już wiadomo, że tym razem falstart generalny zakończy regaty, bez możliwości rozegrania 3 wyścigu. Ciśnienie na linii jeszcze większe, walka o pozycję bezkompromisowa, a nam z góry wpływa załoga naszych bezpośrednich rywali o brąz Pucharu Polski – Dominika i Siekiery… Konrad krzyczy, że mają falstart, ale rywale idą w zaparte doprowadzając do kolizji z łódką Kuby Kręciwilka i jednocześnie zupełnie zatrzymując nas na starcie. Znowu ruszamy z przedostatniej pozycji. I znów walka o odrobienie. Jednak nie wahamy się. Staramy się odgonić myśli, o tym, że plan nie wyszedł, a sytuacja jest beznadziejna… Walczymy! Z początku niepewnie. Mamy problem z wczuciem się w zmiany, zbyt powoli decydujemy się na zwroty, których prowadzący rywale robią znacznie więcej, a odczytywanie niezwykle loteryjnego wiatru idzie nam kiepsko. Szkwały chodzą z bardzo różnych stron i raz wydaje załogom z prawej, raz z lewej, a my jesteśmy bliżej środka. Na 150 metrów przed górną boją, odblokowujemy się, wraca odwaga i na dwóch dobrze trafionych zwrotach mocno zmniejszamy stratę. Następnie, na kursie z wiatrem nawiązujemy walkę z załogą Ewy i Kacpra oraz Mateusza i Bartka. Wiemy, że wyprzedzenie tych dwóch załóg – naszych bezpośrednich rywali z czołówki, daje nam szansę na piątą pozycję w Pucharze kraju. Mocno wypychamy Mateusza na lewą stronę trasy. W nadziei na lepszy wiatr i w nadziei, że uda się go wyprzedzić. Jednak przy samej boi Mateusz odjeżdża, Ewa utrzymuje lekką przewagę. Sukcesem jest to, że zbliżyliśmy się do grupy kolejnych łódek, a przed nami jeszcze dwa boki trasy – dużo może się na nich wydarzyć. Wybieramy lewą dolną boję, po minięciu której okazuje się, że mamy mocniejszy wiatr niż załogi, które wybrały prawy znak. Żeglujemy lewym halsem niemal wprost na górną boję, nieustannie poszukując prędkości i wysokości, tak, aby bez zwrotu, jednym halsem, dojść do boi w tym korytarzu mocniejszego wiatru. Widać, że POL9119 mocno spada i zostaje… Nadzieja w nas rośnie. Widzimy, że wiatr słabnie i może się lada chwila skończyć.  Nie chcemy powtórzyć sytuacji z Kamienia, więc spinamy się maksymalnie, aby ten wyścig ukończyć, nim zgaśnie. Po górnej boi, wiedząc, że kurs spinakerowy na metę będzie bardzo ostry, robimy od razu zwrot przez rufę… I zaczyna się sztukowanie. Szukanie wysokości i szybkości kiedy tylko się da – ciągłe ostrzenie i zbieranie żagli, jak tylko czujemy lekkie ciśnienie na żaglach oraz odpadanie i przeluzowywanie, jak przygasa. Po 100 metrach i dwóch próbach wyprzedzamy przyhamowującą nas załogę POL7942 oraz kilka innych łódek po zawietrznej. Meta się zbliża, a my jesteśmy po lewej, tu gdzie jeszcze wieje. Widać, że prawa strona gaśnie zupełnie i dzięki temu nadrabiamy kilkudziesięciometrową stratę, mijamy Ewę i Kacpra, Sławka z Piotrkiem, a jeszcze zabrakło nam 20 metrów wyścigu by dojechać Przemka i Michała. 8 miejsce. Odrobione z 18stego… Normalnie bym się szczególnie nie cieszył, ale w tych okolicznościach… Szanse na walkę o top5 Pucharu Polski uratowane.

Niestety 4 miejsce uciekło, bo załoga Dominika, POL8802 wygrała wyścig, co dawało im nie tylko podium MP, ale też bardzo dużo punktów Pucharu Polski. Dla nas z kolei Bolesne uczucie… Cały sezon żeglowaliśmy jak równy z równym i odpadliśmy przez jeden OCS. Czujemy gorycz, zwłaszcza uwzględniając sytuację ze startu. Chłopaki nas przepraszają, a my nie mamy serca ich protestować, bo w końcu właśnie zdobyli brązowy medal MP… Jednak już w porcie okazuje się, że regaty w Krynicy były bezlitosne nawet dla tak doświadczonej załogi i POL zaliczył jednak ten falstart. W konsekwencji zamiast mieć medal, spadają na 9 miejsce w całych regatach. Bolesne, niesprawiedliwe, okrutne? Taki bywa sport i takie były zresztą te regaty dla wielu dobrych załóg. Ostatecznie POL9119, zwycięzcy ostatnich regat w Kamieniu, wracają z Krynicy na miejscu 18, my kończymy na 11. Na pewno liczyliśmy na więcej, ale warunki pogodowe okazały się bardzo wymagające, co z pewnością miało wpływ na to, że kilka załóg z czołówki ukończyło te regaty na dalszych pozycjach.

Medale są jak zawsze tylko trzy i wywożą je bracia Milewscy – złoto, Kuba Pawluk z Marcinem Józefowskim  – srebro (po remisie punktowym ze zwycięzcami przy mniej korzystnym bilansie wyścigów, do zwycięstwa w całych regatach chłopakom zabrakło 1 metra). Z kolei brąz przypadł naszej olimpijce z Rio – Agnieszce Skrzypulec i Adamowi Kominkowi. Gratulacje!!

Podsumowanie

Przyznać trzeba, że były to jedne z najtrudniejszych regat, w jakich przyszło nam rywalizować. Wysoki poziom, świetni rywale, bardzo loteryjne warunki i brak choćby jednej odrzutki, czyli brak miejsca na najdrobniejszą pomyłkę, czy wypadek losowy. Ostatecznie jednak, choć wynik regat jest zdecydowanie poniżej naszych oczekiwań, to cieszymy się z tego, że z tak trudnej sytuacji wybrnęliśmy z twarzą. Udało się też zachować lekką przewagę w Pucharze Polski nad POL8802 i obecnie zajmujemy 4 miejsce, ustępując trzecie Adamowi i Andrzejowi, którzy dali czadu i skończyli Mistrzostwa tuż za podium.

Już niedługo zakończenie sezonu nad Zalewem Zegrzyńskim. Czas wreszcie na złamanie bariery 4 miejsca i rodzimy akwen to świetne miejsce na osiągnięcie tego rezultatu☺ Trzymajcie kciuki!!

Na zakończenie ogromne podziękowania dla firmy KPMG!! (http://www.kpmg.com/pl). To dzięki wsparciu naszego sponsora możemy rywalizować z tak zacnymi rywalami i przeżywać te niesamowite emocje

 

Zapraszamy też do przejrzenia:

Wyniki regat:

https://www.facebook.com/505Polska/photos/pcb.1216078818443108/1216077635109893/?type=3&theater

Wideorelacja z regat:

https://www.youtube.com/watch?v=ElnzDYeHkVU

Nasza galeria zdjęć z regat:

https://www.facebook.com/pg/Domanskisailingteam/photos/?tab=album&album_id=1119750444762625

Relacja z regat magazynu „Żagle”

http://www.zagle.com.pl/regaty/mistrzostwo-polski-klasy-505-dla-karola-i-bartosza-milewskich,3_18291.html

Galerie zdjęć przygotowane przez organizatorów regat

https://www.facebook.com/505Polska/photos/?tab=album&album_id=1218800928170897

https://www.facebook.com/505Polska/photos/?tab=album&album_id=1213074738743516

 

Zapraszamy na naszego Facebooka oraz bloga:

https://www.facebook.com/Domanskisailingteam

http://domanskisailingteam.sails.pl/

 

Do zobaczenia na Finale Pucharu Polski w Zegrzu Południowym, w weekend 8-9 października 2016!!

Dodaj komentarz

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*

*