Wielka flota, niesamowite regaty i udany finisz po bolesnym początku!
Wielka flota, niesamowite regaty i udany finisz po bolesnym początku!!
Relacja z Mistrzostw Świata 2018 w klasie 505 zorganizowanych w Gdyni w dniach 18-27.07.2018
Kiedy dwa lata temu rywalizowaliśmy podczas Mistrzostw Świata w Weymouth, Polsce, a dokładniej miastu Gdynia i Stowarzyszeniu Klasy 505, udało się uzyskać przywilej organizacji Mistrzostw Świata 2018. Rozpoczęło to długoterminowy cykl przygotowań, którego celem było pokazanie się z jak najlepszej strony podczas rywalizacji z topowymi żeglarzami globu na rodzimym akwenie. Od tamtej pory intensywnie trenowaliśmy i pracowaliśmy przy sprzęcie, mając zawsze z tyłu głowy marzenie, aby tym razem Gdyni, zobaczyć znacznie większą liczbę rywali za plecami.
Na regatach stawiliśmy się we wtorek 17 lipca wieczorem mając przed sobą 2 dni przeznaczone na dokonanie pomiarów zgodności jachtu z przepisami klasowymi. Oprócz tego mieliśmy plan dokonania kilku napraw, porządnego wypolerowania dna, a także odbycia dwóch treningów. Wszystko, jak na dwa dni brzmiało bardzo ambitnie i kosztowało nas po kilkanaście godzin dziennie spędzonych w Marinie, ale tym razem się udało i z poczuciem dobrego przygotowania, choć też na lekkim przemęczeniu przystąpiliśmy do piątkowych, próbnych regat Pre-Worlds, służących do zapoznania się z akwenem i rywalami na wodzie.
Same regaty Pre-Worlds poszły nam umiarkowanie, ale też nie spodziewaliśmy się fajerwerków, zakładając, że świeżość i forma mają nadejść dopiero za dwa dni. Na trzy rozegrane wyścigi, w gronie 95 załóg, które zeszły na wodę, ukończyliśmy dwa i z miejscami 75 oraz 53 zasłużyliśmy na finalnie 69 lokatę.
Kolejny dzień, czyli sobota był dniem oficjalnego rozpoczęcia regat, bez planowanych wyścigów. O godz. 18.30 odbyła się uroczysta ceremonia, poprowadzona na tle imponującego, emerytowanego okrętu marynarki wojennej „ORP Błyskawica”. Po bokach sceny, rozstawionych zostało czternaście spośród polskich 505tek, a na maszty każdej z nich, kolejno, w rytm hymnu wciągana była flaga każdego z Państw uczestników. W tym gronie znaleźliśmy się i my, stawiając flagę Australii. Wyglądało to imponująco, a goście z zagranicy gratulowali nam pomysłowego powitania.
Rozpoczęcie prawdziwego ścigania zaplanowano dopiero w niedzielę. Po długim czasie oczekiwania, pracy przy sprzęcie i treningów nareszcie przyszedł moment, żeby stanąć do walki w szacownym gronie niemal 130 załóg, z 14 krajów, w tym USA, Australii, Niemiec, Wielkiej Brytanii i innych gości z całego świata. Na wodę zeszliśmy mocno nabuzowani, a nawet lekko przemotywowani. Nieźle wyszliśmy z trudnego startu z bramy, ale niestety po 300-400 metrach wyścigu, nagle zjechał nam grot i okazało się, że jego fał się rozkuł. Jest to sytuacja z rodzaju tych beznadziejnych, ponieważ nie pozostawia wyboru. Musieliśmy natychmiast wycofać się z wyścigu i ze wsparciem motorówki z obstawy regat, po drodze przewracając łódkę, próbować bezpiecznie postawić grota obchodząc skomplikowany system knagi automatycznej i zaszplajsowanej stalówki, nie ryzykując jednocześnie podarcia żagla wystającymi drucikami. Zajęło nam to 40 minut i ledwo zdążyliśmy na drugi z wyścigów. Nie mówiąc już o tym, że grot też nam się dalej po trochu zsuwał, przez niedostosowaną knagę zapasową i przez to brakowało nam szybkości. Dlatego niedzielę zakończyliśmy w raczej podłych nastrojach z miejscami RET i 81.
Po takim falstarcie, zawodnik nie ma w głowie nic innego jak chęć zejścia na wodę, solidnego pożeglowania i odkucia się! Tak też i my chcieliśmy zrobić w poniedziałek, ale zgodnie z brutalną prognozą pogody, tym razem zabrakło wiatru. Sędzia Główny, Tim Hancock bardzo się starał puścić choć jeden wyścig, dlatego czekaliśmy kilka godzin na brzegu, by następnie przy niewielkiej bryzy zejść na wodę i dalej tam czekać w niemiłosiernym upale, wśród rozkwitających sinic. Niestety po godzinie, niestabilnie kręcące podmuchy ustały absolutnie i cała flota, by wrócić do portu potrzebowała zostać zholowana przez obstawę regat.
Wtorek niestety okazał się absolutną kalką poniedziałku, zarówno pod względem wiatru, jak i rozpaczliwych prób rozegrania wyścigu. Niestety i tym razem pogoda okazała się bezlitosna. W rezultacie, aby zabezpieczyć rozegranie liczby wyścigów adekwatnej do skali zawodów, Sędzia, wraz z organizatorami regat zmuszeni byli do odwołania zaplanowanego na środę, tzw. Lay Day’a, czyli dnia przerwy od regat, przeznaczonego na odpoczynek, regenerację i zwiedzanie.
Na środę zaplanowano 3 wyścigi i tym razem wszystkie się odbyły, przy względnie stabilnym, umiarkowanym wietrze ok. 10-15 węzłów. Choć wola walki i ambicja była duża, niestety nie zaczęliśmy dobrze. W pierwszym z wyścigów na starcie daliśmy się zepchnąć do drugiej linii, ruszyliśmy bliżej prawej strony bramy i konsekwentnie trzymaliśmy się prawej strony trasy, która wydawała się korzystniejsza. Niestety ostatecznie się taką nie okazała i byliśmy 101. Do tego przez cały dzień mieliśmy duże problemy z uzyskaniem dobrej prędkości na halsówkach, co pogłębiała bardzo trudna, wielostronna fala przypominająca niewytraktowany stok górski, generowana przez bardzo liczną flotę. Nie pomogły też nowe knagi do spinakerbomów, które zdążyły się przetrzeć. Dlatego choć taktycznie udawało nam się poprawić i sporo dawały nam dobrze przetrenowane kursy spinakerowe, kolejne miejsca 80 i 75 nadal nie spełniały naszych oczekiwań.
Środowy wieczór i czwartkowy poranek upłynął pod znakiem męskich rozmów, nocnych analiz meteo-taktycznych oraz techniki żeglowania. W końcu halsówka nie była wcześniej naszą słabością i kilka rzeczy trzeba było zmienić. Może jeszcze w pierwszym wyścigu nie przełożyło się to na nasz wynik – 92, choć mieliśmy też trochę nieszczęścia w postaci kolizji z winy niemieckiej załogi oraz urwanego bloczka do talii grota. Ale już w kolejnych zaczęliśmy żeglować wyraźnie lepiej. Odważne starty z lewej strony, oraz dobrze utrzymana pierwsza linia przez nawet kilkaset metrów, pozwalały nam żeglować w zupełnie innych warunkach. Miejsce 73 w drugim wyścigu dodało nam otuchy i na dużym gazie ruszyliśmy w trzeci, podczas którego wykorzystaliśmy całe zebrane we wcześniejszych odsłonach doświadczenie i dzięki dobrej taktycznej jeździe, pomysłowym manewrom oraz intensywnej komunikacji i pracy na fali, pożeglowaliśmy po 54 lokatę. Wrażenia towarzyszące temu wyścigowi były niesamowite! 74 jachty na spinakerach, kończące wyścig za nami… Aż zapierało dech!
W rezultacie, po 3 dniach ścigania i 8 wyścigach, w ostatni dzień przed końcem regat byliśmy na 83 pozycji, z polskich załóg ósmej. Jednak czując gaz, chcieliśmy w piątek zrobić wszystko, aby wbić się do czołowej 80 i czołowej 5 Polaków. Sędzia Główny dał nam na to 2 wyścigi. Dodatkowego wsparcia udzieliła nam też moja narzeczona Sylwia, która dostała się na specjalny jacht dla widzów i towarzyszyła nam na wodzie.
Start do pierwszego wyścigu nie był łatwy. Także rywale chcieli ostatniego dnia ugrać jak najwięcej i w efekcie przy słabym wietrze poniżej 10 węzłów podczas otwierania bramy, dwukrotnie bardzo się zakotłowało i któryś z rywali wpadł na pathfindera, zmuszając Komisję Sędziowską do przerwania procedury. Dopiero za trzecim razem udało nam się wystartować, ale za to jak! Pierwszą halsówkę, zgodnie ze wskazaniami tracking’u i obserwatorów żeglowaliśmy na ok. 30 miejsca. Niestety ok. 150 metrów od górnej boi wiatr zgasł niemal do 0, znacząco się odkręcając. Pozostawiło nas to w bardzo niefortunnej sytuacji, gdyż jachty schodzące z górnej boi utworzyły ścianę spinakerów zupełnie zabierających nam wiatr, a do tego znaleźliśmy się w strefie zaburzonej przez nie fali. Odkrętka do prawej strony mocno też wydała jachtom tam się znajdującym i w ciągu kilku minut spadliśmy na ok. 90 lokatę. Jednak pomni obecności Sylwii na wodzie, nie chcieliśmy zawieść. Dzięki ogromnemu skupieniu i mobilizacji, udało nam się dociągnąć do boi i chociaż tam stanęliśmy jeszcze na chwilę, to potem zaczęła się nasza szalona, pełna mocno niestandardowych i pomysłowych manewrów jazda po awans, którą zakończyliśmy na 65 pozycji. Wiedząc, że możemy pożeglować jeszcze lepiej, z trochę większym szczęściem ruszyliśmy w ostatni, 10 wyścig, w którym już mocno odarci z sił fizycznych i psychicznych po pierwszym tego dnia, wywalczyliśmy lokatę 57!
Z wynikami DNF*, 81, 101*, 80, 75, 92, 73, 54, 65, 57 zajęliśmy na Mistrzostwach Świata 79 lokatę na niemal 130 załóg!! W tym 5 wśród Polaków. Choć patrząc po ostatnich dniach, mogliśmy wyżej, to i tak jest to bardzo dobry wynik. Dumą napawa fakt, że walczyliśmy bardzo ambitnie i do końca, z każdym wyścigiem nabierając cennych doświadczeń, wiedzy i pewności siebie, które niemal od razu wdrażaliśmy. Co jeszcze ważniejsze, dalej mamy duży potencjał do rozwoju w każdej z istotnych sfer, tzn. technice żeglowania, taktyce, sile i wytrzymałości oraz w sprzęcie, a idąc cierpliwie obecną drogą, z biegiem lat dostaniemy się do światowej czołówki!
Mistrzami Świata została niemiecka załoga Lutz Stengel/Holger Jess. Zarówno im, jak i pozostałym rywalom serdecznie gratulujemy!
Dziękuję bardzo Michal Wdowka, za ogromne zaangażowanie, niesamowitą szybkość podczas niezliczonych, odważnych manewrów i zagrań taktycznych oraz opanowanie i zaufanie na wodzie, a także czas poświęcony na treningi i spędzony w samochodzie na trasie Warszawa-Gdynia!! :D
Ogromne podziękowania również dla Sylwia Klimaszewska, która wspierała mnie już od października w przygotowywaniu sprzętu, naprawach, ustawieniach, przygotowaniu fizyczno-żywieniowym, a podczas MŚ podtrzymywała na duchu w trudnych momentach!! ;) Cierpliwie pomagała analizować po nocach meteo oraz tracking i przygotowywać taktykę, motywowała do szukania rezerw w szybkości, co zaowocowało znacznym skokiem do góry w ostatnich 4 wyścigach!! :*:*
Dzięki również dla Dariusz Domański, za pomoc i ożywczą dyskusję podczas napraw i tuning’u, a zatem wsparcie w sprawieniu, żeby nasz sprzęt był szybki i niezawodny!!
Bardzo dziękuję także naszemu sponsorowi, firmie KPMG w Polsce (https://home.kpmg.com/pl/pl/home.html, FB: https://www.facebook.com/KPMGPoland/), za wsparcie sponsoringowe, które już od 4 lat pozwala nam startować w tak poważnych regatach, rozwijać się i wchodzić na coraz wyższy poziom!
Podziękowania należą się także organizatorom, w tym Ewa Strzyżewska, za wysiłek w profesjonalne przygotowanie imprezy na międzynarodowym poziomie, której zagraniczni goście mogli nam pozazdrościć!
Zapraszamy też do przejrzenia:
Wyniki regat:
https://sap505worlds2018.com/results/worlds
Nasza galeria zdjęć z regat:
Relacje prasowe:
Zapowiedzi:
https://sport.trojmiasto.pl/Mistrzostwa-Swiata-klasy-505-imp453725.html
https://sport.trojmiasto.pl/W-Gdyni-startuja-zeglarskie-mistrzostwa-swiata-klasy-505-n125662.html
Relacja:
https://sport.trojmiasto.pl/ms-505-n125987.html
Galerie zdjęć z regat:
1) Robert Hajduk:
https://www.facebook.com/pg/505worlds2018/photos/?tab=albums
https://sap505worlds2018.com/gallery/photos
2) Ewa Szyfter:
https://worlds505.shootproof.com/gallery/7185661/home
Galeria filmów z regat:
1) Organizator:
https://www.facebook.com/pg/505worlds2018/videos/?ref=page_internal
https://sap505worlds2018.com/gallery/videos
2) Trójmiasto.tv
https://trojmiasto.tv/Zapowiedz-zeglarskich-mistrzostw-swiata-w-klasie-505-28824.html
Zapraszamy na naszego Facebook’a oraz bloga:
https://www.facebook.com/Domanskisailingteam
http://domanskisailingteam.sails.pl/
Do zobaczenia na Mistrzostwach Polski w dniach 17-19 sierpnia w Świnoujściu!
W Gdyni to chyba ORP Błyskawica nie ORP Orzeł:).
Good point, dzięki!